Życie na dwa domy, a do tego wiele codziennych spraw i nowe
projekty. Jak się w tym wszystkim nie pogubić?
Choć czasami lubię sobie pozwolić na leniwy dzień to jednak
kwestia zorganizowania jest dla mnie bardzo ważna. Bycie na czas, a przede
wszystkim umiejętność planowania niezwykle ułatwia mi życie. Jak to robię? Na
kilka sposobów.
Trick 1
Prowadzę dwa kalendarze. Mimo tego, że jestem miłośniczką
aplikacji nie znalazłam jeszcze takiej, która w kwestii organizacji czasu
spełniłaby moje oczekiwania w 100%, dlatego w tej kwestii ufam papierowi, a
ściślej dwóm notatnikom.
Zawsze ze sobą w torebce mam kalendarz i to taki, który jest
co najmniej na pół roku. Wizyty u lekarza zapisuję z miesięcznym wyprzedzeniem,
a niektóre szczepienia Igi nawet na 2-3 miesiące do przodu, dlatego mój
podręczny kalendarz nie może zamykać się w jednym miesiącu.
Format ma być praktyczny, więc zdecydowałam się na A6.
Wybrałam planner z missplanner, w nim czuję się najbardziej swobodnie. Teraz ze
względu na ciążę korzystam z większej okładki, niż dedykowany okładnik
missplanner A6, ponieważ zawsze przy sobie mam kartę ciąży i nazwę grupy krwi.
Moja karta jest formatu B6, więc aby się nie zniszczyła korzystam z okładki B6.
W domu mam też notes formatu A5, w którym z większą uwagą
rozpisuję swoje projekty, listy to do, plany itp.. Nazywam go PROJECTBOOKiem.
Jako projekty rozpisuję wyjazdy wakacyjne (wraz z listą zakupów, rzeczy do
pakowania itp..), organizowanie urodzin, projekty pracownicze, schematy
artykułów, studenckich prac zaliczeniowych wraz z bibliografią, pomysły na
posty w sieci, rysunki, a nawet
wszelkiego rodzaju kolekcje i wyzwania.
Aby zaplanować i rozpisać sobie taki projekt muszę mieć czas
i już kiełkującą w głowie myśl. Dlatego muszę podejść do tego zagadnienia
spokojnie w domu. Nie mam potrzeby noszenia ze sobą dodatkowych kartek, więc
PROJEKTBOOK zostaje w domu.
Trick 2
Zarówno w Kalendarzu jak i PROJEKTBOOKu prowadzę kod
kolorystyczny. Pozwala mi się to odnaleźć w sytuacji. Wydarzenia związane z
wizytą u lekarza zaznaczam na niebiesko, dyżury Szamana na różowo, dni wolne na
żółto, egzaminy na zielono itp. Jestem wzrokowcem i kolor ma dla mnie ogromne
znaczenie. Kod kolorystyczny pozwala mi czasami jednym spojrzeniem ogarnąć
swoje życie na najbliższy czas.
Kod kolorystyczny stosuję też w PROJEKTBOOKu. Choć wszystko
wypełniam czarnym lub niebieskim cienkopisem, to staram się zaaranżować kartkę
tak, żebym od razu wiedziała w jakim projekcie jestem. Czasami jest to motyw
przewodni na każdej kartce, czasami tylko kolorowa ramka. Ale zasada jest
prosta jeden projekt – jeden kolor.
Komentarze
Publikowanie komentarza